Sytuacja ta jest często poruszana na różnego rodzaju forach rakietowych, więc nie będę jej tutaj opisywał. "Do druku" oznacza, że projekt był przemyślany w celu zastosowania go, do układu timera elektronicznego, niewielkich rozmiarów (opis być może wkrótce :roll: ). Tak aby uniknąć wyżej wspomnianego efektu natychmiastowego odpalenia spadochronu. Dość gadania do rzeczy :
Potrzebne materiały:
- bezpiecznik szklany
- klej epoxy lub inny chemoutwardzalny
- kropelka rtęci*
- żelazny drucik
- kawałek kabla typu "skrętka"
Skąd to wziąć:
Bezpieczniki na pewno jakieś się znajdą w domu jak nie to trzeba się będzie udać do sklepu elektronicznego. Klej epoxy np. distal lub poxipol, ważne żeby był chemoutwardzalny i nie zaszkodzi jakby był w miarę szybkoschnący;) . Kropelka rtęci hmm... i tutaj może być problem najłatwiej jest o rtęć zdobyczną z termometru lekarskiego ("zbiorniczek" wystarczy na kilkanaście bezwładników tego typu ) kupić samą rtęć można tylko na "papierki" :(. Żelazny drucik o średnicy takiej samej jak drut w "skrętce", którą to chyba każdy posiadacz komputera wie gdzie kupić lub skąd wziąć.
Wykonanie:
Zacznijmy od pozyskania szklanej rureczki na obudowę naszego bezwładnika.
Bierzemy w szczypce bezpiecznik i podgrzewamy ostrożnie nad płomieniem palnika przez chwile po czym za pomocą jakiegoś narzędzia np. gwoździa lub twardszego druta ściągamy metalowe obudowy naszego bezpiecznika
Teraz należy naszą obudowę wyczyścić z pozostałości cyny i kleju. Cynę można delikatnie próbować zdrapać podobnie z klejem, który dodatkowo można potraktować jakimś rozpuszczalnikiem gdyby nie chciał zejść (jakim to zależy trzeba popróbować bo różnych klejów używa się do produkcji takich bezpieczników )
Następnie bierzemy dwa kawałki "skrętki" i wyginamy w taki sposób aby były jak najdalej od siebie (schematycznie ma to wyglądać mniej więcej tak
Całość należy teraz umocować klejem epoxy (ja użyłem distalu bo tańszy;) ) po czym zostawić do wyschnięcia
Gdy klej nam wyschnie przystępujemy do operacji wyjęcia, żył skrętki, z izolacji. Nacinamy izolację w odległości ok. 2mm od początku wystającej części i delikatnie wyciągamy drut*.
Teraz w powstałe otworki wkładamy drut żelazny o takiej średnicy żeby wchodził na styk lub nawet lepiej jeżeli będzie wchodziła z małym oporem.
Tak przygotowaną obudowę, mocujemy pionowo na jakiejś podstawce, którą należy zabezpieczyć przed wywróceniem się i umieszczamy w jakiejś kuwecie dla bezpieczeństwa. Robimy z kartki papieru prowizoryczny lejek, po czym wlewamy kropelkę rtęci **.
Gdy już mamy wlaną rtęć górną część obudowy zalewamy klejem i zostawiamy do wyschnięcia
Teraz gdy już klej nam się utwardził mamy prawie gotowy bezwładnik. Prawie bo trzeba go jeszcze dodatkowo uszczelnić i zabezpieczyć przed wylaniem rtęci. Nie zostało to zrobione wcześniej po to, aby uniknąć przytopienia się warstwy z kleju podczas lutowania bezwładnika do układu. Żeby to zrobić obracamy bezwładnik w pozycję "wyłączony" (rtęć nie znajduje się w części między drucikami tylko na drugim końcu) i wyjmujemy druciki. Sam bezwładnik odkładamy narazie w bezpieczne miejsce (cały czas musi być w wyżej wspomnianej pozycji !!! ), a druciki lutujemy po prostu w otworki w płytce timera. Po przylutowaniu należy powrotem włożyć druciki do otworków z izolacja (wkładać w pozycji wyłączony czyli timer do góry nogami) gdy już wszystko jest na swoim miejscu możemy uszczelnić drucik do obudowy bezwladnika za pomocą kleju. I to by było na tyle ;)
Uwagi :
Rtęć i związki rtęci są silnie trujące, dlatego nie należy ich wąchać, smakować, a nawet nie dotykać gołymi rękoma, ponieważ rtęć przenika przez skórę i nie da się jej wymyć całkowicie ze skóry. Jeśli gdzieś nam się wyleje rtęć to posypujemy ją siarką powstaje - siarczek rtęci, a ten już jest nieszkodliwy dla zdrowia i otoczenia i łatwo go zebrać. Podczas operowania rtęcią pracuj nad kuwetą i staraj się być szybki i dokładny aby ograniczyć bezpośredni kontakt z tym związkiem do minimum.
Pessos